poniedziałek, 23 stycznia 2017

Jestem feministką

Żartuję. Nie jestem feministką, jeśli rozumiemy feminizm jako głośne manifestowanie swoich poglądów w trakcie różnego rodzaju marszów lub protestów, bieganie nago po ulicach i wykrzykiwania haseł typu "RÓWNOŚĆ PŁCI". Ale jeśli rozumiemy feminizm jako próbę kobiet do poszerzenia swoich praw i możliwości, które często są im odbierane tylko ze względu na płeć to tak. Jestem feministką. Ale wolę określać się mianem "Emancypantki XXI wieku". 
Irytują mnie kobiety- feministki, które chcą całkowitej równości płci i wypowiadają się w imieniu wszystkich kobiet. A potem kobiety, które się z feministkami nie zgadzają dziwią się, że niektórzy mężczyźni unikają z nimi relacji, albo kpią z nich. Jeśli kobieta chce iść pracować w kopalni proszę bardzo, ale niech nie mówi, że każda kobieta chciałaby tam pracować.
Emancypacja czy feminizm w tym początkowym znaczeniu były moim zdaniem bardzo dobrymi sprawami. Trzeba zauważyć w jakich czasach takie ruchy powstawały. Przełom XIX i XX wieku to w Polsce był czas licznych wojen i powstań. Kiedy mężczyzna szedł na wojnę i z niej nie wracał kobieta nie miała żadnych możliwości utrzymania siebie i swoich dzieci. Mogła co najwyżej zatrudnić się jako guwernantka albo krawcowa. Ale ile w końcu może być guwernantek i krawcowych w jednym kraju? Zaczęło się od możliwości studiowania i pracy, a skończyło się na prawach wyborczych i możliwości dysponowania własnym majątkiem, czyli możliwością uniezależnienia się finansowego od męża. 
Było to moim zdaniem bardzo dobre, bo jeśli kobieta ma prawa wyborcze, to znaczy, że dopuszcza się ją do spraw politycznych kraju, co z kolei oznacza, że kobieta też może się interesować tym kto rządzi jej krajem. Idąc dalej jest to przestanie traktowania kobiety jak istoty głupiej, nie znającej się na niczym oprócz szycia i grania na fortepianie (są to nawiasem mówiąc piękne zajęcia i sama chciałabym się uczyć tego zamiast udawać, że interesuje mnie trygonometria albo gdzie na świecie hoduje się bydło). Nadal zauważam to, że mężczyźni często mnie ignorują albo wręcz wprost wykluczają z dyskusji, bo stwierdzają, że się nie znam na "takich" rzeczach (pozdrawiam mężczyzn, którzy nie wiedzą co to jest spalony i uważają, że nie warto rozmawiać ze mną o piłce nożnej, bo PRZECIEŻ JESTEM KOBIETĄ, a to taki męski temat).
Uważam, że mężczyźni powinni traktować kobiety w taki sposób, żeby te nie czuły się wykluczone albo uznane za głupie i nudne. Nie podzielam tutaj poglądów feministek, które wyzywają mężczyzn, kiedy ci przepuszczają je w drzwiach albo chcą być wobec nich kulturalni. 
Ja na przykład lubię, kiedy mężczyzna otwiera przede mną drzwi, albo podsuwa mi krzesło, kiedy siadam przy stole. Niestety co raz mniej mężczyzn tak robi. Dlaczego? Nie dlatego, że są chamami i prostakami, tylko dlatego, że wychowują ich feministki. Najpierw matka nie wbije mu do głowy podstawowych zasad dobrego wychowania, a potem usłyszy, że kobieta chce być równa mężczyźnie i "pomaga" jej w tym. A potem spotyka się z różnymi reakcjami ze strony kobiet i jest już totalnie zdezorientowany, bo nie wie jak ma się zachować. 
Zatem kobiety, które nie poczuwają się do bycia feministkami i chcą być dobrze traktowane przez mężczyzn powinny delikatnie przypominać im, że też są istotami myślącymi i mogą znać się na stereotypowych męskich tematach oraz uczyć ich kulturalnego zachowania wobec kobiet. Ja już tak wyedukowałam kilku chłopaków i mężczyzn z mojego otoczenia (czasem pomagali mi w tym mężczyźni już wyedukowani). Na przykład mój znajomy T. nigdy nie przepuszczał mnie w drzwiach, a teraz robi to przy każdej kobiecie, nawet obcej. Wystarczyło, że kiedy docieraliśmy do jakiś drzwi specjalnie zwalniałam, żeby mógł mnie wyprzedzić, a kiedy je otwierał dziękowałam mu i uśmiechałam się. Myślę, że głównie moja wdzięczność i czucie się potrzebnym coś w nim zmieniło.
Zatem wracając do mojego wywodu, jestem Emancypantką XXI wieku, chcę mieć możliwość bycia "Bizneswoman", albo brania udziału w rozmowach o piłce nożnej albo polityce. Ale do pracy do kopalni pójdę chyba tylko za karę :)

"Coś gwiazdami obraca - lecz nie jest to czułość"
-Jacek Dehnel

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz