środa, 25 stycznia 2017

Niebieska suknia i szklany pantofelek


Chyba już każdy zgadł o co chodzi. Mowa oczywiście o Kopciuszku. Nie wiem czy ten wpis będzie można określić mianem recenzji, niemniej jednak sporo będzie mówione o filmie. I mam tutaj na myśli film z 2015 roku, chociaż o bajce pewnie też coś tam wspomnę.
Zaczynamy.
Kocham ten film!!!
Koniec.
Żartuję. Nie można opinii zamknąć tylko w tych trzech słowach, chociaż pewnie jak zacznę pisać to się rozpiszę, że hej. Jak zobaczyłam zwiastun to na mojej twarzy widać było tylko i wyłącznie zachwyt. A w trakcie samego filmu wyglądałam podobnie.
Ale idźmy po kolei. Dlaczego Kopciuszek? Bo jest jedna z moich najukochańszych  żeńskich postaci Disney'a. Głównie ze względu na to, że Ela (prawdziwe imię filmowego Kopciuszka) dużo wycierpiała w swoim życiu, a potem odzyskała szczęście. Miała wspaniałe dzieciństwo, dopóki jej ojciec nie ożenił się po raz drugi. A kiedy zmarł ojciec jej życie zmieniło się w koszmar. Była wyśmiewana, upokarzana i wykorzystywana jak służąca. Podziwiam jej siłę, wytrwałość i pokorę. Mogła uciec od macochy i jej córek. Mogła zacząć nowe życie z dala od nich, ale nie chciała. Dlaczego? Bo jak tłumaczyła:
"Przyrzekłam kiedyś rodzicom, że będę dbać o dom, w którym byliśmy tacy szczęśliwi. Bardzo go kochali, a odkąd odeszli ja kocham go za nich. To mój dom"
Bardzo podziwiam taką postawę.

Oprócz tego strasznie współczułam Eli. Kiedy zmarł jej ojciec nikt jej nie pocieszył, ani nie przytulił. Tutaj mogę się z nią trochę identyfikować, bo niedawno urodziła się i zmarła przedwcześnie moja mała siostrzyczka. Kiedy odbył się pogrzeb nie pojawił się nikt kto by mnie przytulił. Musiałam więc jak Ela zająć się jak największą ilością rzeczy, żeby mieć mniej czasu by się smucić. 
Ostatnią osobą , która przytuliła Elę była służąca, kiedy została zwolniona. Nie wiem dlaczego, ale scena kiedy Ela kuca na podłodze i płacze przyciskając do siebie gałązkę, którą obiecał przywieźć jej ojciec porusza mnie najbardziej. Chyba właśnie przez to, że nikt jej nie przytulił. 

Dalej: ta suknia!!! *. * jeśli kiedyś będę brała ślub to właśnie  w takiej sukni tylko białej oczywiście. Za każdym razem kiedy oglądam scenę pierwszego tańca Kopciuszka i Księcia prawie płaczę z zachwytu. Wiem, jestem strasznie emocjonalna, ale nic na to nie poradzę. 

W ogóle Cate Blanchett w roli macochy to chyba największy traf reżysera. Aktorka, która kojarzy mi się tylko i wyłącznie z delikatną i tajemniczą, ale silną i potężną Galadrielą, mistrzowsko zagrała rolę dumnej i okrutnej macochy.
A Lily James ma taki delikatny i uroczy typ urody, że stwierdziłam, że nikt nie nadawałby się lepiej do roli Kopciuszka niż ona.
O Richardzie Maddenie jako Księciu to już w ogóle chyba nie mam co mówić. To był pierwszy film, w którym go zobaczyłam, a potem obejrzałam Grę o Tron i byłam taka: "O. O Bez kitu co tutaj robi Książę z Kopciuszka?". Także tego. 


Dalej. Postać Wróżki Chrzestnej. Mistrzostwo. To nie jest wróżka jaką znamy z pierwszego Kopciuszka: spokojna i urocza staruszka. Zamiast tego mamy wystrojoną i zwariowaną młodą kobietę. Ta postać w filmie zawsze mnie rośmiesza i wprowadza wątek komediowy. Inną postacią komediową jest malarz, którego aż ciężko skomentować, bo jest on po prostu mega zabawny.
 


Nie mam do końca pomysłu co mogę dalej napisać, więc po prostu pożegnam Cię Drogi Czytelniku kilkoma filmikami z Kopciuszka oraz jak zawsze cytatem o gwiazdach. Miłego dnia :)

Żad­na noc nie może być aż tak czar­na, żeby nig­dzie nie można było od­szu­kać choć jed­nej gwiaz­dy.
-Phil Bosmans
P. S. : NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ PIĘKNEJ I BESTII! <3
https://youtu.be/OvW_L8sTu5E

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz