"Ale jak to? Przecież Cersei to wredna suka, nikt jej nie lubi, itp. itd."
<Mowa tu oczywiście o Ceresi Lannister, jednej z postaci sagi "Pieśń Lodu i Ognia" George'a R.R. Martina>
U mnie Cersei wzbudza falę sprzecznych ze sobą uczuć, bo równocześnie ją kocham i jej nienawidzę.Ale moim zdaniem taka powinna być dobrze stworzona postać.
Przez większość serii (i książek i serialu) Cersei wzbudza we mnie odrazę i irytację. Jest po prostu żałosna. Sypia z każdym facetem jaki się jej nawinie, na czele ze swoim bratem (inna sprawa, że Jaime był jej wierny, a ona jemu nie); nie ukrywa tego, że się cieszy kiedy umiera jeden z jej wrogów; myśli, że jest dobrym politykiem i strategiem, a tak naprawdę kieruje się swoimi uczuciami i własnymi uprzedzeniami.
Ale zaczęłam o niej mysleć inaczej, kiedy Wielki Wróbel wtrącił ją do lochu. Najpierw stwierdziłam, że dobrze jej tak, bo w końcu jej się należało. Ale kiedy doszło do jej Marszu Wstydu niespodziewanie dla mnie samej zrobiło mi się jej szkoda. Współczułam jej, że musiała przeżyć coś takiego, a kiedy oglądałam to w serialu płakałam razem z nią. Na Marszu Wstydu kończy się dalszy opis jej historii, dlatego teraz będę się odnosić do serialu (UWAGA możliwe spoilery).

Ja kiedy spotykała mnie jakaś porażka albo upokorzenie zamykałam się w sobie i zachowywałam trochę jak Theon Greyjoy. A teraz dzięki Cersei zamiast się skulić jak zbity pies, podnoszę dumnie głowę do góry i idę dalej patrząc na wszystkich z góry (co nie jest trudne przy wzroście 180 cm ;) ).
Kolejna sprawa. Kiedy Cersei wysadziła Sept nie mogłam się na nią napatrzeć. Jak już kiedyś wspominałam sama chciałabym tak zrobić z ludźmi, którzy mnie wkurzają. Ta scena. To było... WOW... nawet nie umiem tego skomentować.
Zatem proszę się nie dziwić, że Cersei Lannister jest dla mnie wzorem. To kobieta, dla której porażki są jak gwałtowne przywołanie do rzeczywistości i która nie boi się dążyć do celu.
"I choćbyś ziemskiej drogi miał już dosyć, iść musisz dalej. By w mroku niepewnym samotna gwiazda, tobie przypisana miała oparcie."
- Jacek Dehnel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz